Wilk straszny – przywrócenie wymarłego gatunku
Jak nauka przywróciła wilka strasznego
Czy naukowcy naprawdę przywrócili do życia wilka strasznego (Aenocyon dirus)?
Prawda ukryta za nagłówkami
Firma biotechnologiczna Colossal Biosciences ogłosiła przełomowy sukces: narodziny trzech genetycznie zmodyfikowanych szczeniąt psowatych, które – jak twierdzi firma – stanowią pierwsze udane „wskrzeszenie” wymarłego gatunku. Chodzi o wilka strasznego (Aenocyon dirus), dużego drapieżnika z epoki lodowcowej, który zniknął ponad 10 000 lat temu i który dzięki popkulturze – zwłaszcza serialowi Gra o tron – stał się symbolem prehistorycznej dzikości. Ogłoszenie wywołało medialną burzę; nagłówki grzmiały o powrocie plejstoceńskiego drapieżnika szczytowego.
Jednak za dramatycznym językiem kryje się znacznie bardziej złożona i subtelna rzeczywistość. Naukowcy nie sklonowali wilka strasznego z zachowanej tkanki ani nie stworzyli jego dokładnej genetycznej kopii. Zamiast tego Colossal wykorzystało odnalezione DNA jako wzorzec do modyfikacji genomu współczesnego wilka szarego (Canis lupus), wprowadzając do niego wybrane cechy kojarzone z Aenocyon dirus. W efekcie powstał nie prawdziwy wilk straszny, lecz genetycznie zaprojektowana hybryda z częścią jego cech (podobnie, jak uczynili naukowcy w Parku Jurajskim).
To wydarzenie rodzi istotne pytania – nie tylko o to, czym tak naprawdę jest „wskrzeszenie gatunku”, ale też o to, jak powinniśmy wykorzystywać biotechnologię w XXI wieku. Czy mamy do czynienia z przełomem naukowym, chwytem marketingowym, czy czymś pomiędzy?

Wilk straszny – prehistoryczny drapieżnik
Wilk straszny (Aenocyon dirus) był jednym z najgroźniejszych drapieżników późnego plejstocenu, współistniejącym z mamutami, mastodontami i kotami szablozębnymi na rozległych obszarach Ameryki Północnej, Środkowej i Południowej.
Dowody kopalne – szczególnie te z asfaltowych złóż La Brea (jeśli ktoś oglądał serial pod tym samym tytułem, to wie o co chodzi :)) w Los Angeles – pokazują, że zwierzę to było bardziej masywne od współczesnego wilka szarego (Canis lupus): miało szerszą czaszkę, krótsze kończyny i większe zęby, lepiej przystosowane do miażdżenia kości.
Dorosłe osobniki ważyły najprawdopodobniej od 60 do 70 kilogramów, choć niektóre szacunki mówią nawet o 80 kilogramach, co czyniło je jednymi z najcięższych znanych dzikich psowatych. Pomijamy oczywiście największe rasy psów, które są oczywiście większe i cięższe.
Jeszcze do niedawna powszechnie sądzono, że wilki straszne były bliskimi krewniakami wilków szarych. Jednak przełomowe badania opublikowane w 2021 roku opublikowane w czasopiśmie Nature obaliły ten pogląd. Naukowcy wyizolowali i zsekwencjonowali DNA z kilku dobrze zachowanych skamieniałości i odkryli, że wilki straszne oddzieliły się od linii prowadzącej do wilków szarych, kojotów (Canis latrans) i psów domowych (Canis lupus familiaris) około 5,7 miliona lat temu. Różnice genetyczne były na tyle duże, że gatunek ten został umieszczony w osobnym rodzaju: Aenocyon – nazwa ta w języku greckim oznacza „straszny wilk”. Wcześniej klasyfikowany był jako Canis dirus.
To ewolucyjne oddzielenie oznacza, że wilk straszny nie był jedynie większym kuzynem wilka szarego, lecz przedstawicielem zupełnie odrębnej linii psowatych, która nie pozostawiła po sobie żadnych współczesnych potomków. W przeciwieństwie do wilków szarych, które prawdopodobnie krzyżowały się z innymi psowatymi w epoce lodowcowej, wilki straszne wydają się być izolowane rozrodczo. Ich wyginięcie – najpewniej spowodowane kombinacją zmian klimatycznych i zaniku megafauny – oznaczało koniec unikatowej gałęzi w drzewie rodowym psowatych – ślepa gałąź ewolucji.
Odtwarzanie przeszłości za pomocą nowoczesnych narzędzi
Biologia syntetyczna
Colossal Biosciences nie sklonowało wilka strasznego w sposób znany z filmów science fiction. DNA ulega degradacji z czasem, a mimo wyjątkowego stanu zachowania niektórych skamieniałości z plejstocenu, żadna z nich nie dostarczyła kompletnych, nienaruszonych nici DNA odpowiednich do klonowania.
Zamiast tego firma zastosowała podejście z zakresu biologii syntetycznej: jak najpełniejsze odtworzenie genomu wymarłego gatunku na podstawie zdegradowanego odnalezionego DNA, a następnie przeniesienie kluczowych cech genetycznych do genomu współczesnego, żyjącego krewnego.
Projekt rozpoczął się od ekstrakcji DNA z dwóch skamieniałości wilka strasznego: 13 000-letniego zęba znalezionego w stanie Ohio oraz 72 000-letniej czaszki odkrytej w Idaho. Z tych próbek uzyskano fragmenty DNA, które następnie złożono w dwa niemal kompletne genomy Aenocyon dirus. Nie było to zadanie proste – prehistoryczne DNA jest silnie pofragmentowane i zanieczyszczone, co wymaga precyzyjnej weryfikacji oraz komputerowej rekonstrukcji.
Po złożeniu genomu badacze zidentyfikowali loci (locus) genetyczne*, które prawdopodobnie odpowiadały za cechy fenotypowe** odróżniające wilka strasznego od jego współczesnych krewnych. Należały do nich warianty genów związane z wielkością ciała, budową czaszki i twarzoczaszki, gęstością sierści oraz pigmentacją. Kluczowym krokiem było porównanie genomu Aenocyon z genomem wilka szarego (Canis lupus), z którym dzieli on około 99,5% zgodności w sekwencjach kodujących białka – ale wykazuje istotne różnice w obszarach regulacyjnych i strukturalnych.
* Locus (liczba mnoga loci) genetyczne to określone miejsca na chromosomie, w których znajdują się geny lub inne fragmenty DNA. Każdy locus może zawierać różne warianty tego samego genu, nazywane allelami, które różnią się sekwencją nukleotydów
** Fenotyp to zespół wszystkich cech organizmu, które można zaobserwować i opisać. Obejmuje on zarówno cechy fizyczne, takie jak kolor oczu, kolor skóry, wzrost, jak i cechy niezwiązane bezpośrednio z wyglądem, takie jak temperament, skłonność do chorób czy grupa krwi. Fenotyp jest wynikiem interakcji między genotypem (zestawem genów) a środowiskiem, w którym żyje organizm.

Z pomocą CRISPR do epoki lodowcowej
Edycja genów
Za pomocą CRISPR-Cas9* – narzędzia do edycji genów umożliwiającego precyzyjne modyfikacje DNA – naukowcy wprowadzili 20 konkretnych zmian w obrębie 14 genów w genomie wilka szarego. Zmiany te obejmowały znane lub domniemane warianty wpływające na masywność szkieletu, właściwości termoizolacyjne sierści oraz budowę żuchwy. Na przykład modyfikacje w genach IGF1 i BMP3 miały na celu zwiększenie masy ciała i zmianę kształtu czaszki, podczas gdy warianty w genie MC1R zostały użyte do wpływania na kolor i gęstość sierści – cechy uznawane za przystosowania do warunków epoki lodowcowej.
Aby „ożywić” te zmodyfikowane genomy, Colossal wprowadziło edytowane jądra komórkowe do pozbawionych jądra komórek jajowych, a powstałe w ten sposób zarodki wszczepiono surogatkom – psom domowym, wybranym ze względu na zgodność genetyczną i dużą masę ciała. Pierwsze dwa szczenięta, nazwane Romulus i Remus, przyszły na świat 1 października 2024 roku. Trzecie, imieniem Khaleesi, urodziło się 30 stycznia 2025 roku.
Zwierzęta te przebywają obecnie w strzeżonym, ogrodzonym ośrodku o powierzchni 810 hektarów, którego lokalizacja trzymana jest w sekrecie. Ich wzrost, zachowanie i stan zdrowia są stale monitorowane przez zespoły weterynaryjne i genomowe Colossal, w celu oceny, na ile odpowiadają oczekiwanemu fenotypowi wilka strasznego – oraz by wykryć ewentualne niepożądane skutki uboczne modyfikacji genetycznych.
* CRISPR-Cas9 to rewolucyjna metoda edycji genomu, która pozwala na precyzyjne modyfikowanie DNA. Jest to technika inspirowana naturalnym systemem obrony bakterii przed wirusami.

Czy to naprawdę wilki straszne – czy tylko ich sobowtóry / pseudoklony?
Wątpliwości naukowców
Firma Colossal Biosciences określa Romulusa, Remusa i Khaleesi mianem pierwszych „wskrzeszonych” wilków strasznych. Jednak wielu naukowców kwestionuje, czy te zwierzęta rzeczywiście można nazwać Aenocyon dirus. Choć szczenięta wykazują pewne cechy fizyczne kojarzone z wilkami strasznymi – szersze czaszki, masywniejsze barki, gęstsze futro – są one wynikiem starannie dobranego zestawu modyfikacji genetycznych, a nie pełnego odtworzenia genomu wymarłego gatunku ani jego profilu epigenetycznego*.
Dr Julie Meachen, paleontolog i współautorka wspomnianego badania z 2021 roku opublikowanego w Nature, które zrewidowało drzewo rodowe wilka strasznego, pozostaje sceptyczna. „Jestem pod wrażeniem osiągnięcia technologicznego” – powiedziała w rozmowie z ABC News – „ale nazywanie tych zwierząt wilkami strasznymi jest naukowo nieprecyzyjne”. Meachen podkreśla, że rozdzielenie linii Aenocyon dirus i Canis lupus nastąpiło niemal 6 milionów lat temu, co oznacza, że nawet drobne różnice w genomie mogą prowadzić do głębokich rozbieżności rozwojowych i ekologicznych. „To raczej wilki zaprojektowane, inspirowane wilkiem strasznym – a nie jego prawdziwe odrodzenie” – dodaje.
* Epigenetyka to nauka o zmianach w ekspresji genów**, które nie wynikają z modyfikacji samej sekwencji DNA, ale z wpływu czynników zewnętrznych, takich jak środowisko czy dieta. Te zmiany mogą być dziedziczne i wpływają na to, jak geny są wyrażane w komórkach, umożliwiając różnicowanie się komórek z tego samego materiału genetycznego.
** Ekspresja genów to proces, w którym informacja genetyczna zawarta w genie zostaje odczytana i przepisana na funkcjonalne produkty, takie jak białka lub RNA.

Granice odtworzenia
Gdzie kończy się wilk, a zaczyna eksperyment?
Podobnie profesor Love Dalén, genetyk ewolucyjny i zewnętrzny doradca Colossal, otwarcie przyznaje hybrydowy charakter narodzonych szczeniąt. „Z perspektywy genomu to nie są prawdziwe wilki straszne” – wyjaśnia Dalén. „To wilki szare z ograniczoną liczbą modyfikacji mających na celu przybliżenie fenotypu wymarłego gatunku. Powinniśmy traktować je bardziej jako prototypy – dowód koncepcji w dziedzinie biologii syntetycznej* – niż jako odtworzone drapieżniki plejstocenu.”
Pojawiają się tu pytania zarówno filozoficzne, jak i naukowe: w którym momencie zmodyfikowany organizm staje się nowym gatunkiem, a kiedy można go uznać za rekonstrukcję innego? Czy wystarczy, że wygląda jak wymarłe zwierzę? A może wierność oryginałowi wymaga niemal całkowitej zgodności genomowej – także w zakresie niekodujących sekwencji i wzorców epigenetycznych, które wciąż są słabo poznane?
Dodatkowym źródłem niejasności jest fakt, że Aenocyon dirus nie pozostawił żadnych żyjących potomków. W przeciwieństwie do mamutów włochatych, które mają wspólnych przodków ze współczesnymi słoniami i potencjalnie mogłyby się z nimi krzyżować, linia wilków strasznych wygasła całkowicie. To sprawia, że wszelkie porównania mają charakter spekulatywny i ogranicza możliwości naukowców w zakresie weryfikacji sukcesu Colossal poza fenotypowym podobieństwem i częściową zgodnością genomową.
* Biologia syntetyczna to dziedzina nauki, która łączy biologię molekularną i inżynierię. Jej celem jest projektowanie i tworzenie sztucznych systemów biologicznych, które mogą wykonywać określone funkcje. W odróżnieniu od tradycyjnej inżynierii genetycznej, biologia syntetyczna kładzie duży nacisk na racjonalne projektowanie nowych systemów i wykorzystanie modelowania matematycznego do przewidywania ich zachowania.

Nie tylko zmartwychwstanie
Ochrona przyrody czy widowisko?
Choć projekt „wilka strasznego” zadziałał na wyobraźnię opinii publicznej, Colossal Biosciences podkreśla, że jego ambicje sięgają znacznie dalej niż przywracanie do życia wymarłych ikon. Firma, założona w 2021 roku przez przedsiębiorcę technologicznego Bena Lamma oraz genetyka z Harvardu, George’a Churcha, prezentuje się jako pionier w dziedzinie „de-extinction for conservation” co moglibyśmy przetłumaczyć jako „ożywianie / przywracanie gatunków w celach ochrony przyrody”. Podstawowa idea jest prosta: technologie rozwijane z myślą o przywracaniu utraconych gatunków mogą również pomóc w ochronie – a nawet odbudowie – tych, które obecnie balansują na granicy wyginięcia.
Dobrym przykładem są działania Colossal na rzecz wilka rudego / wilka czerwonego (Canis rufus) – jednego z najbardziej zagrożonych psowatych świata. Występujący niegdyś powszechnie w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych, wilk rudy zamieszkiwał nadbrzeżne lasy i mokradła. Jednak utrata siedlisk, krzyżowanie się z kojotami (Canis latrans) oraz prześladowania ze strony człowieka doprowadziły do dramatycznego spadku liczebności. Według danych z 2024 roku na wolności przetrwało mniej niż 20 osobników – głównie we wschodniej Karolinie Północnej – a niewielka liczba znajduje się w hodowlach kontrolowanych.
Program Colossal dotyczący wilka rudego wykorzystał te same techniki niskoinwazyjnego transferu jąder komórkowych i edycji CRISPR, które opracowano podczas prac nad wilkiem strasznym. Tym razem jednak celem była poprawa różnorodności genetycznej i zwiększenie sukcesu reprodukcyjnego gatunku, który wciąż żyje. Jak podkreśla Beth Shapiro, dyrektor naukowa firmy i czołowa specjalistka w dziedzinie prehistorycznego DNA: „Każda technologia, którą tworzymy na potrzeby odwrotnego wymierania, ma bezpośrednie zastosowanie w ochronie przyrody. Nie gonimy tylko za mamutami – pomagamy wilkom rudym, północnym nosorożcom białym, a nawet koralowcom.”

Nie wszyscy są przekonani
Krytyka, kontrowersje i dylematy etyczne
Mimo medialnego rozgłosu nie wszyscy dają się porwać entuzjazmowi. Część biologów zajmujących się ochroną przyrody ostrzega, że projekty spektakularnego „wskrzeszania” gatunków mogą odciągać uwagę i fundusze od pilniejszych, choć mniej efektownych działań – takich jak ochrona siedlisk, zwalczanie gatunków inwazyjnych czy łagodzenie skutków zmian klimatu. „Martwi mnie ten zwrot od systemowej naprawy środowiska w stronę technologicznego substytutu” – napisała w edytorialu Nature Ecology & Evolution ekolog dr Tina Fores. – „Nie da się wyedytować DNA tak, by powstrzymać załamanie bioróżnorodności.”
Tymczasem Colossal dysponuje ponad 435 milionami dolarów kapitału inwestycyjnego i jest wyceniana obecnie na około 10,2 miliarda dolarów. Wśród inwestorów znajdują się znane postacie z Doliny Krzemowej i sektora biotechnologii, które postrzegają firmę nie tylko jako inicjatywę proekologiczną, ale także jako poligon doświadczalny dla zaawansowanej inżynierii genetycznej z potencjalnym zastosowaniem w rolnictwie, medycynie i biologii syntetycznej. Niejasna granica między ekologiczną rekultywacją a komercyjną biotechnologią budzi niepokój niektórych krytyków.
Na końcu pozostaje jeszcze wymiar etyczny. Szczenięta inspirowane wilkiem strasznym przebywają obecnie w przestronnym, ale ogrodzonym ośrodku, pod nieustannym nadzorem dronów i zespołów naukowych. Najprawdopodobniej nigdy nie zaznają życia na wolności, a ich egzystencja – zaprojektowana, monitorowana i kontrolowana rodzi fundamentalne pytania o dobrostan zwierząt. Czy naprawdę przywracamy wymarłe gatunki do życia, czy tylko tworzymy „organizm na zamówienie” – dostosowany do naszych ludzkich celów?

Nowy rozdział w nauce
Czy naukowcy odtworzyli czy stworzyli zupełnie nowy organizm?
Bez względu na to, czy Romulus, Remus i Khaleesi są „prawdziwymi” wilkami strasznymi, czy jedynie ich zaprojektowanymi sobowtórami, ich pojawienie się oznacza przełomowy moment w historii życia na Ziemi. Po raz pierwszy ludzkość nie tylko rozszyfrowała prehistoryczne DNA, ale przekształciła je w żywy, oddychający organizm – taki, który powstał nie w wyniku tysiącleci doboru naturalnego, lecz świadomej, technologicznej interwencji. To nie powrót do plejstocenu. To coś zupełnie nowego.
To, co Colossal nazywa „de-extinction” „odwrotnym wymieraniem / przywracaniem do życia”, można trafniej określić mianem syntetycznego wskrzeszenia. Zwierzęta te nie odziedziczyły pełnej historii ewolucyjnej Aenocyon dirus – nie pamiętają swojej ekologicznej niszy, ofiar, drapieżników ani świata, w którym żyły ich pierwowzory. Są raczej biologiczną interpretacją przeszłości niż jej powrotem – po są po prostu rekonstrukcjami.
Mimo to ich istnienie zmusza nas do postawienia fundamentalnych pytań. Czy narzędzia „de-extinction” mogą rzeczywiście pomóc w ratowaniu gatunków zagrożonych zanim znikną? Czy biologia syntetyczna będzie wspierać ochronę przyrody – czy może ją zastąpi? I wreszcie – mając władzę, by wpływać na bieg ewolucji, czy potrafimy używać jej z pokorą i rozwagą, czy raczej z pychą i pośpiechem?
Podczas gdy Colossal kieruje teraz swoją uwagę ku przywróceniu mamuta włochatego (Mammuthus primigenius), dodo (Raphus cucullatus) i wilka workowatego (Thylacinus cynocephalus), świat musi zadać sobie pytanie: jaką spuściznę po sobie zostawiamy? Uchyliliśmy drzwi do przeszłości. Kierunek, w którym podążymy, zależy już nie tylko od naukowców – lecz od nas wszystkich.
Napiszcie w komentarzach, co sądzicie o wskrzeszaniu wymarłych gatunków.

Polecamy
- Wilk straszny
- Megafauna
- Megafauna – lwy i lamparty w Europie
- Panthera fossilis – wymarły lew z plejstocenu
- Pangea
- Opracowania
- Holocen
- Plejstocen
- Paleogen
- Neogen
- Kambr
- Ordowik
- Trias
- Jura
- Kreda
- Sylur
- Wymieranie – wielka piątka
- Człowiek rozumny
- Człowiek i jego ewolucja
- Megafauna
- Historia wymierania gatunków
- Zwierzęta wymarłe w XXI wieku
Ludzie, czy wy tego nie widzicie? To się dzieje! Jesteśmy o krok od Parku Jurajskiego – i nie mówię tego w negatywnym sensie. Nie chodzi o odtworzenie dinozaurów, ale o to, że potrafimy przywracać to, co dawno zniknęło. Przyszłość właśnie nadeszła!
Wszystko zależy od celu. Jeśli używamy tej technologii do wzmacniania zagrożonych populacji – super. Jeśli po to, by spełniać fantazje i hodować genetyczne maskotki to nie bardzo.
Jeśli moje dzieci nigdy nie zobaczą wilka w lesie, ale będą mogły zobaczyć takiego „pół-wilka” w rezerwacie, to chyba lepsze niż nic. Nie idealne, ale może to przyszłość przyrody w epoce człowieka?
Z punktu widzenia biologii ta technologia może być przydatna, ale wskrzeszanie wymarłych drapieżników, które nie mają już naturalnych ekosystemów, to igranie z ogniem. Lepiej byłoby zainwestować w ochronę siedlisk i edukację.
Brakuje mi w tej dyskusji pytania, dla kogo to wszystko robimy. Te „wilki” nigdy nie będą częścią dzikiej przyrody. To bardziej sztuczne eksponaty niż realni mieszkańcy ekosystemu. I chyba bardziej o nas mówią niż o nich…
Zamiast tylko biadolić nad wymieraniem, ktoś pokazuje, że możemy coś zrobić. Może nie idealnie, ale to dopiero pierwszy krok. Każdy nowy wynalazek na początku budził kontrowersje. Poza tym co złego jest w tym co zrobili?
Opinie na temat Colossal Biosciences są bardzo zróżnicowane. Z jednej strony, wiele osób jest pod wrażeniem osiągnięć technologicznych i naukowych firmy, zwłaszcza w kontekście potencjalnych korzyści dla ochrony przyrody. Projekty takie jak odtworzenie wilka strasznego przyciągają uwagę mediów i ludzi.
Z drugiej strony, istnieje sporo sceptycyzmu i krytyki. Wiele osób wyraża obawy dotyczące etyki manipulacji genetycznej i traktowania zwierząt jako narzędzi w eksperymentach. Sceptycy podkreślają, że odtworzone gatunki nie będą identyczne z oryginalnymi i mogą nie spełniać swojej pierwotnej roli ekologicznej w dzisiejszym środowisku. Dodatkowo, krytycy twierdzą, że środki powinny być skierowane na ochronę istniejących gatunków i ekosystemów, zamiast na projekty de-ekstynkcji.
Wśród naukowców również istnieją różne opinie na temat skuteczności i sensowności projektów Colossal Biosciences. Niektórzy uważają, że technologie mogą przynieść korzyści dla ochrony przyrody, inni podkreślają trudności i niepewności związane z „de-ekstynkcją”. Ogólnie, projekty firmy wywołują szeroką dyskusję na temat granic nauki i etyki w odniesieniu do manipulacji genetycznej i ochrony przyrody, ale pewnie byli na to przygotowani i sami chcieli to wywołać, aby pozyskać inwestorów.
Jedni krytykują inni są pod wrażeniem. Samo życie. A Colossal zarabia 🙂