Rów Mariański – otchłań oceanu
Rów Mariański – najgłębszy rów oceaniczny znany nauce
Historia wypraw na dno oceanu
Być może Rów Mariański jest rzeczywiście najgłębszym rowem oceanicznym na Ziemi, a może do tej pory po prostu nie znaleziono żadnego głębszego. Badanie dna morskiego to sprawa trudna, choć dzięki nowoczesnej technice odkrywa przed nami coraz więcej tajemnic. Takie rowy to podwójnie ciężka praca, bo przecież nie wystarczy dotrzeć do dna oceanu, ale o wiele głębiej, bo rowy mają zazwyczaj po kilka kilometrów głębokości.
Możemy sobie tylko wyobrazić, jak zabójcze dla człowieka panują tam warunki i ciśnienie. Czy zjawiska te są tylko ciekawostkami geologicznymi? Oczywiście, że nie! Nie wspominając już o bogatym życiu przyrodniczym w tych unikatowych miejscach, rowy są nade wszystko wyrazistymi pamiątkami po potężnych ruchach naszej planety – powstają bowiem w obrębie skorupy ziemskiej, ale źródło ich narodzin znajduje się o wiele głębiej, bo w roztopionym wnętrzu naszej Matki Ziemi.
Jak powstaje rów oceaniczny?
Ujmując sprawę najprościej: rowy oceaniczne to potężne doły w dnie morskim lub – jak niektórzy lubią je nazywać – otchłanie. Z pewnością nikt z nas nie chciałby tam trafić przez przypadek. Naukowo rzecz ujmując, rowy oceaniczne są obniżeniami terenu, ale wyjątkowego rodzaju, bo po pierwsze są wydłużone (czyli wyglądają raczej jak uskoki niż kratery), a po drugie muszą mieć konkretną głębokość, czyli minimum 6 tysięcy metrów.
To właśnie ta druga cecha odróżnia je od zwykłych zagłębień w dnie oceanicznym. Warto też wiedzieć, że głębokość rowu jest odmienna w różnych miejscach. Największa głębia jest zatem tylko fragmentem rowu, tym najbardziej spektakularnym. Trochę jak szczyt góry, ale na odwrót.
Żeby zrozumieć fenomen powstawania rowów oceanicznych, trzeba coś wiedzieć o tektonice naszej planety.
Skorupa ziemska nie jest jednolitą, zwartą warstwą, tylko budują ją płyty tektoniczne, nazywane też płytami litosfery. Płyty te spotykają się ze sobą w strefach subdukcji (czyli tam, gdzie ochłodzona magma opada znów ku jądru ziemskiemu) oraz rozchodzą się w strefach spreadingu (czyli tam, gdzie rozgrzana magna wędruje ku powierzchni Ziemi i rozpycha litosferę). Proces ten zachodzi na całej powierzchni planety, a zatem także na dnie oceanów.
Wyobraźmy sobie teraz, że dwie wielkie płyty spotykają się na dnie oceanicznym. W wyniku kolizji cieńsza płyta (czyli typu oceanicznego) jest wpychana pod grubszą, która napiera na nią niczym taran (i jest to skorupa typu kontynentalnego). Zdarza się i tak, że kolizja dotyczy obu płyt oceanicznych.
Niektórzy naukowcy wolą w związku z tym określenie bardziej praktyczne, a mianowicie rozróżniają płytę górną i dolną. Płyta dolna to ta, która wsuwa się pod płytę górną. W wyniku takiej kolizji powstaje wąskie i bardzo długie zagłębienie o charakterystycznym kształcie litery V. To właśnie rów oceaniczny.
Ciemno i zimno
Tym, co wyróżnia wszystkie rowy oceaniczne, jest oczywiście znaczna głębokość. Jak łatwo się domyślić, w takich głębinach właściwie nie ma światła, bo promienie słoneczne nie mają szans tam dotrzeć. To prawdziwe, przerażające otchłanie.
Brak światła jest też powiązany z o wiele niższymi temperaturami, bo nie ma żadnego źródła ciepła. Do tego dochodzi bardzo wysokie ciśnienie – często 1000 razy większe niż na powierzchni. Gdyby ktoś znalazł się w takim miejscu bez odpowiedniego sprzętu, umarłby natychmiast. Pod tym względem rowy oceaniczne są po raz kolejny przeciwieństwem wysokich łańcuchów górskich, gdzie panuje z kolei o wiele niższe ciśnienie. O ile jednak nawet na szczycie Everestu da się (po odpowiednim przygotowaniu) pobyć chociaż trochę i przeżyć nawet bez butli tlenowej, o tyle w rowie oceanicznym szans na przetrwanie nie ma.
Fauna rowów oceanicznych
Wydawać by się mogło, że takie otchłanie muszą być pozbawione życia. To jednak nieprawda. Rozwinęły się tam wyjątkowe i unikalne formy biologiczne, które dobrze sobie radzą w ciemności, zimnie i skrajnie wysokim ciśnieniu.
Śnieg morski i chemosynteza
Ponieważ w rowach proces fotosyntezy jest niemożliwy z powodu braku światła, organizmy tam żyjące żywią się czymś, co nazywamy śniegiem morskim. To oczywiście żaden śnieg, tylko materia organiczna, która opada w głębiny: odpady, odchody, pozostałości po martwych zwierzętach morskich. Inną możliwością jest chemosynteza, w której specjalizują się niektóre gatunki bakterii, potrafiące przekształcić związki chemiczne w składniki odżywcze.
Wśród mieszkańców Rowu Mariańskiego są prawdziwe jednokomórkowe giganty o gąbczastej strukturze, które przypominają trochę ameby, to ksenofiofory. Nieco wyżej, bo ma głębokości około 8 kilometrów, żyją z kolei ryby z rodziny dennikowatych.
Rów Mariański – kolos na dnie Oceanu Spokojnego
Rów Mariański jest na razie najgłębszym znanym rowem na naszej planecie i znajduje się w Oceanie Spokojnym, w jego zachodniej części, stosunkowo blisko Japonii czy Filipin. Mamy tu dwie płyty tektoniczne, które nacierając na siebie, uformowały ten cud natury. To płyta pacyficzna oraz filipińska.
Skąd pochodzi nazwa Rów Mariański?
Dlaczego właśnie Mariański? Ponieważ całkiem niedaleko (jak na odległości w geologii) znajdują się wyspy wulkaniczne wchodzące w skład Mikronezji o wdzięcznej nazwie Mariany. Rów oddalony jest od nich o jakieś 200 kilometrów.
Wymiary Rowu Mariańskiego
Rów Mariański to prawdziwy kolos: ma 10984 metrów głębokości (w najgłębszym miejscu, rzecz jasna, punkt ten określa się Głębią Challengera) oraz aż 2542 kilometry długości. Gdybyśmy mieli ochotę nad nim przepłynąć, to musimy się liczyć z tym, że jego średnia szerokość to około 70 kilometrów, ale bywa dużo szerzej.
Kształt Rowu Mariańskiego
Rów nie biegnie zupełnie prosto, ma kształt zbliżony do półksiężyca. Na dnie panują kompletne ciemności, są maksymalnie 4 stopnie Celsjusza powyżej zera i ciśnienie równe 1086 barów. Z tych wszystkich powodów Rów Mariański nigdy nie został do końca zbadany i prawdopodobnie jeszcze długo to nie nastąpi.
Rów Mariański leży na obszarze Pacyficznego pierścienia ognia, czyli najbardziej sejsmicznego terenu na Ziemi. Wchodzi też w skład całego systemu rowów oceanicznych na tym obszarze.
Głębia Challengera
Nazwa Głębia Challengera pochodzi do nazwy okrętu Challenger, który już w latach siedemdziesiątych XIX wieku (1872–1876) zbadał przy użyciu lin i dźwigów (oczywiście nie sam okręt, tylko jego załoga) głębokość Rowu Mariańskiego. Z kolei w 1951 roku kolejny okręt o nazwie Challenger wypłynął na głębiny, aby stawić czoła podmorskiemu kolosowi i dokonać kolejnych pomiarów. Z rowem mierzyli się też sowieci. Jak łatwo sobie wyobrazić, za każdym razem otrzymywano inny wynik. Później skończył się czas badania przy użyciu różnych sond z powierzchni i wreszcie wpłynięto do samego rowu.
Historia wypraw na dno Rowu Mariańskiego
- Pierwsi byli Amerykanie w 1960 roku – batyskaf Trieste, zbudowany na zamówienie marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych osiągnął dno 23 stycznia 1960 roku o godzinie 13:06. Na pokładzie batyskafu byli Don Walsh i Jacques Piccard na pokładzie. Systemy pokładowe wskazywały głębokość 11 521 metrów, ale później zmieniono ją na 10 916 metrów. Głębokość oszacowano z przeliczenia ciśnienia mierzonego oraz obliczanego na podstawie gęstości wody.
- W następnych latach dotarli tam też Japończycy.
- Następne trzy ekspedycje bezpośrednio zmierzyły bardzo podobne głębokości od 10 902 do 10 916 metrów.
- Czwarta ekspedycja została zrealizowany przez kanadyjskiego reżysera Jamesa Camerona (twórca m.in. Avatara) 26 marca 2012 roku. Cameron dotarł do dna Rowu Mariańskiego w podwodnym statku Deepsea Challenger, zanurzając się na głębokość 10 908 metrów.
- Kiedy nastała era sterowanych robotów, wyprawy na dno Rowu Mariańskiego stały się mniej niebezpieczne. Do dziś jednak występują rozbieżności, jeśli chodzi o maksymalną głębokość tego kolosa – i to sięgające kilkudziesięciu metrów. Niektóre pomiary (choć nie udało się ich powtórzyć) wskazują głębokość 11 034 metrów i być może to ją należy uznać za obowiązującą.
- Victor Vescovo (amerykański inwestor i emerytowany oficer marynarki wojennej) ustanowił nowy rekord zejścia wynoszący 10 928 metrów w dniu 28 kwietnia 2019 r. Korzystał z DSV Limiting Factor, modelu Triton 36000/2 produkowanego przez Triton Submarines z Florydy. Vescovo zanurzał się czterokrotnie w okresie od 28 kwietnia do 5 maja 2019 roku, stając się pierwszą osobą, która więcej niż raz zanurkowała w Głębi Challengera.
Szczegółowe dane
Rów Mariański w liczbach
- Głębokość: 10 984 m ± 25 m (Głębia Challengera)
- Maksymalna, niepotwierdzona głębokość: 11 034 m
- Długość: ok. 2550 km
- Szerokość średnia: 70 km
- Ciśnienie na dnie Rowu Mariańskiego:
- 1086 barów (15750 psi)
- Ponad 1071 razy większe niż standardowe ciśnienie atmosferyczne na poziomie morza
- Przy tym ciśnieniu gęstość wody wzrasta o 4,96%.
- Temperatura na dnie Rowu Mariańskiego: 1 – 4 °C
Rów Mariański – ciekawostki
- Rów Mariański został w 2009 roku ustanowiony amerykańskim pomnikiem narodowym.
- Monothalamea zostały znalezione w rowie przez naukowców Scripps Institution of Oceanography na rekordowej głębokości 10 600 m pod powierzchnią oceanu. Dane sugerują również, że w Rowie Mariańskim rozwijają się formy życia drobnoustrojów.
- Deepsea Challenge to jednoosobowy batyskaf zaprojektowany specjalnie dla Jamesa Camerona, aby osiągnął dno Głębi Challengera.
Gdyby ktoś przypadkiem w trakcie wakacji odwiedził jakiś rów oceaniczny, to podzielcie się koniecznie wrażeniami z takiej wyprawy w komentarzu 🙂
Kiedy słyszałem „najgłębsze miejsce na Ziemi” i Rów Mariański, to zawsze kojarzyło mi się to z jakimś punktem a nie długim obszarem, pomimo, że nawet w nazwie jest rów, więc z definicji powinno być długie. Dopiero po przeczytanie tego artykułu dotarło do mnie, że ta głębia ma długość 2.5 tysiąca kilometrów.