AfrykaMitologiaOpowiadaniaZwierzęta

W Cieniu Mokele-Mbembe

Rozdział III: Niebezpieczeństwa Dżungli

Atak Drapieżników

Zespół kontynuował swoją podróż przez dziką dżunglę, świadomy niebezpieczeństw czających się na każdym kroku. Gęsta roślinność otaczała ich ze wszystkich stron, tworząc niemal klaustrofobiczne uczucie. Szum liści, odgłosy ptaków i oddalone ryki zwierząt towarzyszyły im nieustannie. Nagle, gdy słońce stało wysoko na niebie, zespół znalazł się w centrum niebezpiecznej sytuacji. Z krzaków wysunęły się dwa majestatyczne lwy (Panthera leo)*, ich piękne futra błyszczały w promieniach słońca.

Widok lwów był jak coś z sennych koszmarów – olbrzymie, złociste koty, poruszające się z gracją i pewnością siebie. Ich oczy lśniły drapieżną determinacją, a każdy ich krok emanował siłą i pewnością. Emily, John i Kim stanęli twarzą w twarz z tymi potężnymi drapieżnikami, gotowi na walkę o swoje życie. John trzymał maczetę i broń w pogotowiu, gotowy do obrony, podczas gdy Kim uważnie analizowała ruchy lwów. Emily, mimo poczucia zagrożenia, obserwowała sytuację z zaciekawieniem naukowca, jej serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

Adrenalina płonęła w ich żyłach, a świat wokół nich zdawał się zwolnić. Lwie spojrzenia skierowane na nich były przenikliwe i bezlitosne. Nagle, z nienaturalną szybkością, lwy rzuciły się do ataku. Ich ruchy były płynne i niemal nierealne, jakby światło słoneczne odbijało się od ich futra w złowrogi sposób.

Walka była krótka, ale zażarta. John walczył z jednym z lwów, wymachując maczetą w desperackiej próbie odparcia ataku. Jego ruchy były szybkie i precyzyjne, każdy cięcie wymierzone w obronie życia. Lwy ryczały z wściekłością, ich pazury rozszarpywały powietrze, próbując dosięgnąć przeciwników. John czuł, jak jego serce bije w rytmie bitwy, każda sekunda była wiecznością.

Kim skupiała się na drugim lwie, poruszając się z gracją i precyzją. Jej oczy śledziły każdy ruch drapieżnika, szukając słabego punktu. W jej rękach błysnęło ostre ostrze, gotowe do zadania ciosu w odpowiednim momencie. Lew rzucił się na nią, a ona odskoczyła w bok, unikając śmiertelnego uderzenia. Jej ruchy były niemal taneczne, jakby walczyła w rytm niewidzialnej muzyki.

Emily, choć nie tak wprawna w walce, trzymała się dzielnie. Jej broń była gotowa, a oczy pełne determinacji. Każdy jej ruch był przemyślany, każdy strzał miał na celu ochronę jej towarzyszy. Jej serce biło jak młot, ale jej ręka była pewna.

Lwy, choć potężne, zaczęły odczuwać siłę zdeterminowanego zespołu. Po intensywnej walce, zespół ostatecznie zdołał odeprzeć atak. Lwy, ranne i przestraszone, wycofały się z powrotem do gęstwiny, pozostawiając za sobą tylko smugi w piasku. Ich ryki ucichły w oddali, a dżungla znów stała się cicha, jakby zrozumiała, że ci ludzie nie są łatwym celem.

Odetchnęli z ulgą, ich serca wciąż biły szybko, a ciała drżały z napięcia. Wiedzieli jednak, że to była tylko jedna z wielu prób, jakie czekały na nich w tej dzikiej krainie. Każdy z nich był świadomy, że muszą być gotowi na wszystko, co dżungla mogła im zgotować.

Emily spojrzała na swoich towarzyszy, jej oczy były pełne determinacji i podziwu. „Przetrwaliśmy,” powiedziała cicho, jej głos był pełen emocji. „Ale musimy być jeszcze bardziej czujni.”


* Lwy afrykańskie (Panthera leo) nie występują naturalnie w Kongo. Ich zasięg ogranicza się głównie do sub-saharyjskiej Afryki, gdzie można je spotkać w takich krajach jak Tanzania, Kenia, Botswana i Zimbabwe. W przeszłości lwy zamieszkiwały szerszy obszar, w tym Afrykę Północną oraz części Azji i Europy, ale ich populacje znacznie się skurczyły z powodu utraty siedlisk i polowań. W Kongo nie ma dzikich populacji lwów, a ich obecność w tym regionie jest ograniczona do ogrodów zoologicznych lub rezerwatów, gdzie są trzymane w niewoli. W związku z tym, lwy nie są częścią naturalnej fauny Konga.

Walka z lwami

Zdradziecka Dżungla

Niebezpieczeństwo nie kryło się tylko w postaci drapieżników, ale także w zdradliwej naturze samej dżungli. Błotne bagienka, niebezpieczne strumienie i gęste zarośla stwarzały niebezpieczeństwo na każdym kroku. Każdy krok mógł prowadzić do zguby, a każdy szelest w gęstwinie mógł być zapowiedzią nieuchronnego ataku. Powietrze było ciężkie, nasycone wilgocią, a odgłosy dżungli tworzyły kakofonię, która nieustannie towarzyszyła wyprawie.

Nagle, podczas przeprawy przez bagnistą rzekę, zespół wpadł w pułapkę. Woda była mętna, a grząski grunt zapadał się pod stopami. Emily, wyczerpana i osłabiona ostatnią walką, nie zauważyła młodych krokodyli czających się w wodzie. Nagle, jeden z nich zaatakował. Z prędkością błyskawicy wynurzył się z ciemnych głębin szybko kąsając ją w nogę. Emily krzyknęła z bólu, czując, jak zęby zwierzęcia wbijają się w jej skórę. Krokodyl miał szczęki jak stalowe imadło, a jego oczy błyszczały chłodnym, drapieżnym spojrzeniem.

Krew zaczęła barwić wodę na czerwono, a panika ogarnęła zespół. John i Kim rzucili się, by jej pomóc, starając się odstraszyć krokodyla. Woda chlupała, błoto rozpryskiwało się na wszystkie strony, a wrzaski i krzyki odbijały się echem w dusznej atmosferze dżungli. John, z zimną determinacją w oczach, chwycił kij i zaczął nim uderzać w wodę, celując w głowę krokodyla. Kim, drżąc z przerażenia, pomagała Emily wydostać się na brzeg.

John i Kim szybko zareagowali, wyciągając Emily z wody i rozpoczynając natychmiastową pomoc medyczną. Emily była blada, jej oddech był szybki i płytki, a rana na nodze krwawiła obficie. Kiedy John mocno obwiązał jej ranę, by zatamować krwawienie, Emily traciła przytomność. Jej życie było teraz poważnie zagrożone, a zespół wiedział, że musi działać szybko, by ją uratować.

Adrenalina napędzała ich działania, a czas zdawał się płynąć zbyt wolno. Każda sekunda była cenna, każdy ruch mógł zadecydować o życiu i śmierci. Szczęśliwie, rana nie okazała się zbyt poważna i po dwóch dniach postoju, podczas których wszyscy zregenerowali siły, mogli ruszyć dalej. Jednak pamięć o ataku pozostawała świeża, a świadomość, że dżungla nie zna litości, była teraz jeszcze bardziej przytłaczająca. Emily, choć osłabiona, wiedziała, że musi iść dalej – dżungla nie toleruje słabości.

Dżungla Kongo

Ciąg dalszy nastąpi…

Polecamy

Poprzednia strona 1 2 3 4

Baza Dinozaurów

3 komentarzy

  1. Gdyby Kongo nie było tak niebezpieczne, to historia Mokele-Mbembe mogłaby mieć duży potencjał turystyczny dla regionu. Zainteresowanie tą istotą mogłoby przyciągnąć turystów pragnących poznać lokalną legendę i odkryć piękno dorzecza Konga. Podobnie zresztą jak legenda Tarzana.

  2. Jeśli musicie pisać Wielkimi literami, że aby przejść na kolejną stronę opowiadania trzeba kliknąć kolejny numer pod spodem, to czarna rozpacz ogarnia, kiedy człowiek uzmysłowi się jaki poziom reprezentuje skrolujące pokolenie. Kiedyś mawiało się, że szkoda atramentu albo pióra…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button