Czy powinniśmy przywracać wymarłe gatunki?
Przywracanie do życia wymarłych gatunków
Wyobraźmy sobie dinozaury lub tygrysy szablozębne nie w muzeum, ale jako żywe, oddychające zwierzęta. Lista wymarłych zwierząt które inspirują naszą wyobraźnię możliwością przywracania do życia, jest dłuższa niż ciosy mamuta. Nauka i technologia ożywiania gatunków, wyrywa ten pomysł ze sfery marzeń i fikcji literackiej wkraczając powoli w sferę możliwości. Czy jednak ponowne wprowadzenie wymarłych gatunków do naszego współczesnego ekosystemu jest dobrym pomysłem?
To gorąco dyskutowany temat wśród naukowców, polityków, konserwatystów czy etyków – niemal każdy ma na ten temat swoje zdanie. Co kilka miesięcy czytamy bowiem, że naukowcy zamierzają przywrócić do życia mamuty, wilka tasmańskiego, dodo, mamutaki czy moa. Pytania i problemy związane z przywracaniem gatunków do życia są rozliczne. Gdzie umieścilibyśmy ponownie wprowadzony gatunek? Jak zwiększyć liczbę gatunków w wystarczającym stopniu, aby zapewnić ich przetrwanie? Jaki wpływ na obecne rośliny i zwierzęta wywarłyby reintrodukowane gatunki?
Gołębie wędrowne
Jako przykład wykorzystajmy gołębie wędrowne (Ectopistes migratorius). Wyginęły one w 1914 roku, nie tak dawno temu jeżeli uwzględnimy wiek Ziemi. Gołębie wędrowne są jednym z głównych kandydatów do przywrócenia gatunku. Obecnie realizowany jest projekt mający na celu ich ożywienie. Były małe i ładne, jakie więc mogą być kłopoty po ich przywróceniu do życia?
Jak się okazuje, sporo. Gołębie wędrowne migrowały i żyły w olbrzymich stadach (koloniach), często liczących miliony ptaków. Kolnie przyjmowały kształt pasa. Gołębie wykorzystywały ogromną ilość ptaków jako swą ochronę siejąc jednocześnie zniszczenie źródeł żywności. Ostatnie gołębie wędrowne żyły w Zoo w Cincinnati, gdzie nie były w stanie się rozmnażać. Kolejnym problemem związanym z reintrodukcją jest fakt, że ogromne połacie lasów, w których żyły stada gołębi wędrownych już nie istnieją. Gdzie zatem dokonać ich reintrodukcji?
Inni naukowcy przeciwstawiają się tym argumentom mówiąc, że gołąb wędrowny może zostać „przeprojektowany” w taki sposób, aby mógł się rozmnażać i rozwijać w niewoli i żyć w mniejszych stadach. Ale czy to byłby jeszcze wówczas gołąb wędrowny, czy też już nowo stworzony gatunek?
Miliony dolarów
A co z milionami dolarów i tysiącami godzin badań, które poświęca się na ożywienie wymarłego gatunku? Wiele osób twierdzi, że zasoby te można by lepiej wykorzystać na ratowanie zagrożonych obecnie gatunków.
Zwolennicy reaktywacji wymarłych gatunków twierdzą z kolei, że pieniądze i czas poświęcone na przywrócenie gatunku mogą być wykorzystane do ożywienia dyskusji na temat ochrony i ratowania zagrożonych gatunków. Wyobraźmy sobie mamuty lub dinozaury w ogrodzie zoologicznym, gdzie ludzie moglibyśmy je zobaczyć, dowiedzieć się dlaczego wymarły i dowiedzieć się o wysiłkach na rzecz ratowania zwierząt.
Racje obu stron
Argumenty po obu stronach są słuszne, więc odpowiedź na pytanie może zostać udzielona dopiero wtedy, gdy pierwszy gatunek zostanie pomyślnie reaktywowany. Obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji przywracania do życia wymarłych gatunków. Możemy być chyba jednak pewni, że efektem tego nie będzie (niestety?) prawdziwy „Park Jurajski”.
Wasz głos w dyskusji
A jakie jest Wasze zdanie na temat przywracania wymarłych gatunków do życia? Powinniśmy to robić? Przywracać do życia mamuty, dinozaury, mamutaki czy tygrysa tasmańskiego? Jeżeli tak, to gdzie powinny żyć – w specjalnych rezerwatach, w ogrodach zoologicznych czy czymś na kształt Parków Jurajskich? To pytanie nie dotyczy jedynie świata zwierząt ale również i roślin. Zapraszamy do dyskusji.
Nawet jeżeli uda się reaktywować jakieś zwierzęta, to już nie będą te same, które żyły kiedyś, tylko zmodyfikowane. W zasadzie to po co w ogóle odtwarzać, może lepiej stworzyć nowe 😉 A swoją drogą to w jakim celu mielibyśmy przywracać do życia wilka tasmańskiego? Żeby go w zoo prezentować?
Nie powinniśmy przywracać wymarłych gatunków, skoro wymarły to chyba tak miało być.
Według mnie powinni przywrócić te o których mamy najwięcej informacji i te które wyginęły niedawno czyli tygrysy tasmańskie i gołębie wędrowne
Ale po co odtwarzać te gołębie, mało mamy obecnie żyjących? Tylko wszędzie brudzą, nie wiem jaka byłaby zaleta odtwarzania tych ptaków.
Ale gołębie wędrowne to nie gołębie miejskie 🙂 . To tak jakby mówić o tak: nie cierpię kotów, wszędzie jest ich futro, głupie sierściuchy. Mam świetny pomysł – wybijmy lwy 😉
Ty i wilk to największe przeciwieństwa wiec nie nazywaj się wilczyca
Tak,ale nie wszystkie…te wymarłe stosunkowo niedawno jak wilk tasmański czy tur…jak najbardziej. Bałbym się jednak spotkać T-rexa.
Chyba każdy by się obawiał takiego spotkania ?
Przywrócenie wymarłych gatunków do życia i wypuszczenie ich na wolność jest według mnie bez sensu. Reintrodukcja niektórych gatunków wogóle by się nie udała, np. Wilka tasmańskiego z powodu silniejszego dingo. Inne gatunki np. Smilodon czy (oczywiście :)) dinozaury strasznie namieszałyby w ekosystemie, poza tym co by się stało gdyby spotkały się z ludźmi 😉 ? Oraz założę się że kłusownicy mieliby dużo zabawy z tymi bestiami :(. Natomiast obserwowanie ich w ogrodach zoologicznych byłoby jak najbardziej ok. Poprostu ekosystem już się przystosował do zniknięcia tych zwierząt i ich powrót wcale nie byłby taki jak niektórzy go sobie wyobrażają :). Żeby ziemia była taka jak w np.plejstocenie, musielibyśmy zniknąć także my…
Ale ludzie już w plejstocenie byli 🙂
Byli, a im więcej ich było, tym mniej megafauny :(. Nasza cywilizacja nie umiałaby z nimi koegzystować. Wyobrażasz sobie żeby po kanadyjskich drogach zamiast łosi przechodziły mamuty :)? Już nie będe wspominał o tym co by się stało, gdyby ktoś wpadł na pomysł wypuścić zauropody na wolność…
Jezuu, zapomniałem o przycisku „odpowiedz” 🙂
Oczywiście, że nie wyobrażam sobie gigantycznych dinozaurów koegzystujących z ludźmi inaczej, niż w specjalnych rezerwatach. Ale mamuty, tak jak słonie mogłyby sobie na Syberii istnieć, nikomu by specjalne nie przeszkadzały, ani też nie pomagały 🙂 W sumie ich istnienie byłoby dla ludzi obojętne – ot są sobie gdzieś mamuty. Media by się o nich rozpisywały, z biegiem czasu trafiłyby pewnie do ogrodów zoologicznych i spowszedniały jak słonie.
Kiedy Tygrysy tasmańskie zostaną sklonowane to niech wypuszczą 10 osobników na wolność by mogły tam żyć i się rozmnażać, a inne niech wpuszczą do zoo żeby nietylko dzieci kojażyły diabła tasmańskiego . Należy pozwolić ludziom na trzymanie ich w domu ,ponieważ nie były one takie agresywne.mój pradziadek opowiadał o tym jak głaskał tygrysa tasmańskiego.
Musiałyby to być osobniki zróżnicowane genetycznie, aby mogły się rozmnażać bez komplikacji a o to mogłoby być trudne, skoro niewiele jest genomu do takiego eksperymentu.
Przy okazji, Wilczyca, mieszkasz w Australii, czy twój pradziadek tam mieszkał, skoro miał możliwość głaskać tygrysa tasmańskiego?
Tak mieszkam ,w Australii i czasami przyjeżdżam do polski ,a mój pradziadek był dobrym człowiekiem który nie zabił w swoim życiu żadnego zwierzęcia.Tak ogólnie wszyscy mieszkamy w Australii
Popełniłam błąd w nazwie 🙂
I gdzie ci się bardziej podoba, w Polsce czy w Australii? Dla nas Australia jawi się jako niesamowita egzotyka, a jak dla ciebie? Jak w ogóle tam jest?
Bardziej mi się podoba w Australii ponieważ wiecznie świeci słońce ,a rafy koralowe są wypełnione rybami , a w Polsce jest puste morze wypełnione glonami.oczywiście to jest tylko moja opinia ponieważ żyję w Australii to przyzwyczaiłam się do kangurów biegających na wolności 🙂
Super, dzięki odpowiedź. Może kiedyś uda mi się i wybiorę się do Australii. U nas w tym roku akurat pogoda wiosną i latem jest wyjątkowo ładna, ale na co dzień rzeczywiście jest ponuro, zwłaszcza jesienią i zimą. Trudno nawet jakikolwiek wyjazd zaplanować, bo pogoda może go zawsze pokrzyżować.
Masz rację bo pogoda w Polsce jest tajemnicza …
Pogoda w Polsce jest w większości do bani ;), ale „tajemnicza” to piękny eufemizm 🙂
Według mnie dinozaury nie powinny zostać sklonowane ponieważ później tyranozaur uciekłby z zoo i by pożerał ludzi więc dla mnie klonowanie dinozaurów jest bezsensowne
Sądzę, że zabezpieczenia byłyby na tyle solidne, że tyranozaur nie miałby raczej szans uciec. A nawet gdyby uciekł, to szybko by został uśpiony, albo zastrzelony. Życie to nie film, groźniejsze są moskity roznoszące malarię niż jeden tyranozaur na wolności.
Właśnie, nawet gdyby uciekł z wybiegu to w najgorszym zjadł by paru ludzi w zoo 😉 Uśpiliby go zanim zdążyłby znaleźć wyjście
Myślę, że zabezpieczenia jakie by tam były, niemożliwe byłyby do sforsowania. A nawet gdyby tyranozaur przekroczył bramę, to pewnie odpaliłyby się jakieś pociski usypiające uruchomione czujnikami. Nie ma opcji aby uciekł.
Pewnie w niedalekiej przyszłości odtworzą tyranozaura
a ja tam jestem za:)
A jakie są wyniki klonowania tygrysa tasmańskiego w tym roku?
Nie ma na razie w tej materii żadnych konkretnych doniesień, poza tymi, które były w maju, że naukowcy są bliżej… Z jednej strony na przestrzeni ostatnich 40 lat wyginęło 58% gatunków kręgowców, a wszyscy się interesują próbą przywrócenia z martwych jednego gatunku…
Mi by się podobało takie bieganie dzikiego zwierza po łąkach np. jakieś nielotne ptaszki biegają za sarenkami, albo jakieś zauropody taaaakie duże,że szkoda gadać 😀
Ale oglądać to musiałbyś je raczej z dużej odległości aby być bezpiecznym 🙂
Spoko mam lornetkę 😉
Fajnie by było zobaczyć na takiej np. Wycieczce na safari brachiozaura?
Trzeba stworzyć tropikalna wyspę z dobrymi klimatami gdzie by żyły jak safari ale dinozaurów i megafaunowcow
Ja bym chciał zobaczyć żywego kreodonta, lub coś z prymitywnych drapieżnych kopytnych. Bardzo mnie ciekawią te zwierzęta.
No kto zamiast rekinów chciałby ichtiozaura i w loch ness plezjozaura
Bardzo bym chciał zobaczyć żywego dinozaura nie modyfikowanego genetycznie tylko prawdziwego ale wiem że to nie realne
Niestety jak na obecną naukę zrobienie czystego kudu genetycznego jest nie możliwe nawet z innymi genami nie możemy stworzyć dinozaura jak np. Tyranozaur