Temat życia intrygował mnie od dzieciństwa. Czy człowiek jest z gruntu dobry, czy zły? Jak życie powstało? Dlaczego doszło do wybuchu Rewolucji Radzieckiej? Dlaczego rozleciał się Związek Radziecki, który był rządzony przez ludzi, rzekomo bardzo dbających o innych? O co chodziło Chrystusowi z tym drugim policzkiem? Dość często zadawałem sobie tego typu pytania. Zresztą problem ten intryguje nie tylko mnie, podobnież „czym jest życie” jest jedną z najczęściej zadawanych fraz wyszukiwarce gogle.
Sporo się na ten temat pisze, jednak w dziedzinie tej panuje swoisty zastój. A w fundamentalnych kwestiach trwa on nawet od czasów Darwina. Tytuł „O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt” sugerował bowiem, że u podstaw życia leży walka o byt. Praktycznie od razu nie zgadzali się z tą tezą naukowcy rosyjscy. Twierdzili oni, że życie nie jest oparte na walce, lecz na współpracy. Po dziś dzień w literaturze poświęconej życiu trafiają się takie kwiatki jak na przykład: „Współpraca, a nie przetrwanie najlepiej przystosowanych” (Cooperation, Not Survival of the Fittest) lub „Ewolucja nie musi polegać na konkurowaniu, może polegać na współpracy.” (Evolution doesn’t have to be competitive; it can be cooperative). Oba te cytaty pochodzą z bardzo ciekawej książki “Ewolucja 2.0” autorstwa Perry’ego Marschall’a.
Swoją przygodę z dochodzeniem do istoty życia rozpocząłem, jak wielu podobnych mi pasjonatów, od przeczytania „Czym jest życie” Erwina Schroedingera, „Socjobiologii” Edward’a O. Wilson’a i „Samolubnego genu” Richard’a Dawkins’a. Wszystkie te książki omawiały wiele nowych dla mnie rzeczy, ale również wiele kwestii pozostawiały niedopowiedzianymi. Czytałem dalej. Kolejnymi byli Robert Wright i jego „Nonzero. Logika ludzkiego przeznaczenia.”, Marian Mazur – „Cybernetyka i charakter” i Tibor Ganti, książkę którego „Zasady życia” kupiłem, za pół ceny puszki piwa, przez zupełny przypadek.
Każda z tych książek ukazywała życie z jakiegoś punktu widzenia, ale niestety żadna z nich nie dawała pełnego i spójnego wytłumaczenia. Pierwszą rzeczą, która po pewnym czasie rzuciła mi się w oczy był brak jednoznacznej, logicznej i zrozumiałej definicji ewolucji. To, że na opracowanie takowej nie pokusili się kreacjoniści jest oczywiste, ale dlaczego nie zrobili tego darwiniści?
W wydanej w 2015 roku wspomnianej już książce „Ewolucja 2.0” autor pisze: „Jestem człowiekiem bardzo dobrze wykształconym [degree in electrical engineering – Wikipedia stan. 2019.04.14] i ponieważ nikt nie jest w stanie mi wytłumaczyć w jaki sposób mogło dojść do powstania tak bardzo skomplikowanego kodu jakim jest DNA, na podstawie którego budowane są tak skomplikowane obiekty jak ludzie, to znaczy, że kod ten musiał ktoś stworzyć.” Autor twierdzi, że próbował kontaktować się z czołowymi darwinistami, by wytłumaczyli mu kilka fundamentalnych kwestii związanych z życiem, ale ci generalnie migali się i nie chcieli wchodzić z nim w żadne dyskusje.
Z drugiej strony, tłumaczenie kreacjonistów jest bardzo proste i sprowadza się do stwierdzenia „Skoro czegoś nie wiemy to znaczy, że stworzył to Bóg”. Tym czymś onegdaj były pioruny, potem trzęsienia ziemi, ognie św. Elma, później życie, a teraz jak widać jest DNA jako kod, czyli coś w rodzaju programu komputerowego tworzącego obiekt żywy. Ciekawe, co na ten temat powiedzieliby starożytni Grecy, którzy uważali, że piorunami miota gromowładny Zeus. Czy zrozumieliby o czym mówi Marschall?
Jeśli chodzi o wiedzę naukową to z roku na rok wiemy i rozumiemy coraz więcej. Jednak Marschall ma w jednej kwestii absolutną rację – darwiniści, jak ognia, unikają pewnych tematów. Według niego nie wytłumaczyli bowiem, jak mogła powstać informacja (czyli DNA). Nie wytłumaczyli też w jaki sposób mechanizmy biologiczne zmieniają DNA, bo według niego „mechanizm przypadkowych mutacji” nie wytrzymuje krytyki. Nie wytłumaczyli też, jak biologia wprowadza nowe rozwiązania itp. Jeśli ktoś chce zgłębić tę tematykę to zachęcam do przeczytania „Evolution 2.0”. Książka choć nie przetłumaczona na polski napisana jest dość przystępną angielszczyzną.
Prowadząc własne badania też natrafiłem na podobne problemy. O braku definicji ewolucji już wspominałem. Jeśli ktoś nie wierzy niech sam spróbuje takową opracować. Korzystać można ze wszystkich dostępnych źródeł. Zabawa jest naprawdę przednia. Z kolei, gdy szukałem odpowiedzi w jaki sposób mogło dojść do samoistnego powstania życia na Ziemi – bo tak przecież twierdzą darwiniści, to „ikona” tego ruchu – Richard Dawkins powiedział, że u podłoża życia leży „szczęśliwy przypadek chemiczny” (a happy chemical accident), a noblista polskiego pochodzenia – Jack Szostak w swoim wykładzie stwierdził, że doszło do tego „jakoś tam” (somehow).
Ponieważ statystycznie rzecz biorąc coraz częściej do naszych wyleczeń dochodzi na skutek interwencji lekarzy a nie kapłanów, to tak na zdrowy rozum należałoby bardziej skłaniać się ku darwinizmowi niż kreacjonizmowi… Ale zaiste tłumaczenia obu darwinistycznych dżentelmenów są absolutnie nieprzekonujące.
Jak już wspomniałem, dociekaniem istoty życia zajmuję się od kilkudziesięciu lat. Pierwszym moim spostrzeżeniem w odniesieniu do życia było to, że nikt, ale to absolutnie nikt nie mówi o pewnym aspekcie budowania się komórek. Mitoza, mejoza, pączkowanie, budowanie na podstawie DNA, o tym czytamy już w szkolnych podręcznikach. Ale nawet słynna na cały świat monografia „Biology” nie zająka się ani jednym słowem o aspekcie ekonomicznym. Skąd komórki biorą materiał do zbudowania się? Oczywiście wiemy, że zwierzęta jedzą, a rośliny się podlewa i składniki odżywcze docierają do budujących się komórek wraz z wodą, ale nikt nie mówi, że aktywne pochłanianie zasobów zewnętrznych jest jedną z fundamentalnych cech wszystkich organizmów. A według mnie życia zrozumieć się nie da bez wiedzy o zasobach, ich absorbowaniu, przetwarzaniu, metodach ich zdobywania oraz analizy sytuacji, gdy dochodzi do tego, że jest ich za mało. Biologia powinna w takim samym stopniu omawiać te kwestie, w jakim omawia podział komórki, budowę DNA, transkrypcję i translację.
Drugą cechą fundamentalną każdego obiektu żywego jest to, że się rozmnaża. Albo, by być bardziej precyzyjnym, bo przecież istnieje wiele osób bezdzietnych, a muły nawet nie są w stanie się rozmnożyć można powiedzieć, że każdy organizm ma swojego rodzica – jednego lub dwóch. Wiedza o ekonomii i te dwie fundamentalne cechy każdego organizmu pozwalają na analizę procesów życiowych z zupełnie innej perspektywy.
Wielkie oszustwo neodarwinistów Marschall opisał w następujący sposób:
Kilka lat temu Dawkins zaprogramował słynny algorytm genetyczny, by zademonstrować, w jaki sposób działa darwinowska ewolucja. Wpisał do programu następujący losowy ciąg liter:
WDLTMNLT DTJBKWIRZREZLMQCO P
Program ten litera po literze zmieniał ten ciąg. Po zaledwie 43 iteracjach, losowo zmieniając litery i odrzucając wyniki, których nie chciał, program osiągnął zaprogramowany cel w postaci następującego zdania:
METHINKS IT IS LIKE A WEASEL
Przedstawiono to jako wielki sukces. Jednak algorytm w programie Dawkins’a porównywał każde nowe zdanie ze zdaniem docelowym i albo wybrał je albo odrzucał na podstawie tego, czy bardziej przypominał cel niż poprzednia wersja. Ale przecież jego własna ewolucja darwinowska wyraźnie zabrania z góry określonych celów! Tak więc cały ten eksperyment Dawkins’a nie miał nic wspólnego z prawdziwym neodarwinizmem.
Aż trudno w to uwierzyć, ale Marshall ma absolutną rację! Potwierdza to zresztą Pedro Domingos na 123 stronie książki „The master algorithm”: Kluczowym elementem algorytmu genetycznego, opracowanego przez Hollanda, jest funkcja przystosowania. Analizuje ona osobnika i zwraca wynik liczbowy odzwierciedlający, jak dalekie jest jego przystosowanie od przystosowania… założonego. Wielce wątpliwym jest czy dobór naturalny działa w ten sposób. Oczywiście można wyobrazić sobie skrzydło o największej sprawności do lotu, jednak ewolucja jako mechanizm nie ma żadnego znanego celu.
Prawda, że warto zainteresować się tematem? Darwiniści kłócą się z Kreacjonistami, przy okazji przeczą sami sobie. Kreacjoniści też nie przekonują, bo w miarę rozwoju nauki, argument o zewnętrznej interwencji przechodzi na kolejne szczeble skomplikowania. Kiedyś były nimi pioruny, później nieredukowalna złożoność, a teraz DNA jako program komputerowy.
A może jest coś czego oni wszyscy jeszcze nie wiedzą? Według mnie tak, i co gorsza, tych niewiadomych jest wiele. Dlatego zapraszam na kolejne odcinki z serii „Fizyka Życia”.
O, dawno nie było żadnego nowego wpisu. Fajnie że się pojawiło nowe spojrzenie na problematykę odwiecznej walki kreacjonistów z ewolucjonistami.
Twierdzenia kreacjonistów są w ogóle bardzo wygodne i uproszczone. Taka wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. Kreacjoniści po prostu wszystko kwestionują, jakiekolwiek dokonania i odkrycia nauki. Po co w ogóle szkoła, skoro wystarczą lekcje religii i katechizm?
„darwiniści, jak ognia, unikają pewnych tematów. Według niego nie wytłumaczyli bowiem, jak mogła powstać informacja (czyli DNA).” Owszem, jeszcze nauka nie potrafi tego wyjaśnić w przekonujący sposób, ale kiedyś nauka nie potrafiła wyjaśnić wielu spraw, które teraz dla dziecka wydają się oczywiste. Oczyścicie można żyć w mrokach średniowiecza i wierzyć w leśne duchy, albo otworzyć swój umysł i szukać racjonalnych wyjaśnień.
Marku, argument niemerytoryczny i Kreacjonistów nie przekona. Aczkolwiek ja też go bardzo często używam: Ognie świętego Elma kiedyś były uważane za przejaw Boskich działań, a teraz wiemy, że to czysta fizyka.
Spróbuj może jednak przyjąć inne zasady pracy.
Jeśli zgadzasz się z poniższymi tezami, albo co najmniej głęboko w nie wierzysz:
1. To jak każdy obiekt żywy ma być zbudowany i jak ma funkcjonować – zapisane jest w DNA
2. DNA jest informacją
3. Skoro na podstawie DNA budowane są między innymi tak doskonałe obiekty jak my, to znaczy, że DNA jest informacją wysoce sensowną.
Zatem jeśli się z powyższymi tezami zgadzasz, to zastanów się w jaki sposób dojść do powstania takiej informacji. Według mnie można już na to pytanie odpowiedzieć, ale potrzebna jest wiedza z kilku dyscyplin naukowych, których Darwiniści nie uwzględniają,