Płazy to nudna gromada zwierząt. Czy aby na pewno?
Płazy. Gromada kręgowców, które dziś nie otrzymują zbyt wielu ciepłych słów. Żaby, ropuchy i salamandry kojarzą nam się z obślizgłymi, powolnymi i niezbyt inteligentnymi zwierzętami, głównie niewielkich rozmiarów. Twierdzenie to nie jest dalekie od prawdy. W porównaniu z nami są to organizmy prymitywne, a świadczyć o tym może, chociażby ich nierozerwalny związek z wodą. Płazy składają w niej jaja i funkcjonują, dopóki nie przeistoczą się z formy larwalnej w dorosłe i w pełni ukształtowane zwierzę.
Ten ziemnowodny tryb życia daje już nam wskazówkę do tego, co tym organizmom zawdzięczamy. Można bowiem z dużą dozą pewności stwierdzić, że przodkowie dzisiejszych żab i traszek byli pierwszymi kręgowcami chodzącymi po lądzie.
Wyewoluowały z ryb mięśniopłetwych, opuściły komfortowe zbiorniki wodne, a następnie dały początek wszystkim lądowym kręgowcom, a więc także ludziom. Niewiele osób zdaje jednak sobie sprawę z faktu, iż gromada tych zwierząt kiedyś zdominowała Ziemię, krewni ropuch osiągali znaczne rozmiary i niejednokrotnie znajdowali się na szczycie łańcucha pokarmowego. Zapraszam na tekst o pięciu niesamowitych płazach, dzięki którym zaczniemy bardziej szanować żaby. Zapraszam!
Po co ciągle siedzieć w morzu?
Pewnie wiele osób zdziwi się, że umieszczam na tej liście to zwierzę. Nie wygląda przecież majestatycznie, nie osiąga kolosalnych rozmiarów i z pozoru nie jest w nim nic interesującego. Niesamowitość płaza, do którego omówienia za chwilę przejdziemy, polega jednak na czymś zupełnie innym.
Ichtiostega to bowiem brakujące ogniwo pomiędzy rybami a płazami. Uważana jest za jednego z pierwszych lądowych kręgowców, a podbój lądu rozpoczęła już w erze paleozoicznej. Żyła w późnym dewonie, około 365-360 mln lat temu. Jej skamieniałości odnaleziono na terenie dzisiejszej Grenlandii.
Płaz ten mierzył około 1,2 m długości. Nie dla ichtiostegi był niestety taniec towarzyski czy bieg przez płotki, a w zasadzie nawet i płynny chód. Poruszała się ona jak współczesne lwy morskie, miała bardziej rozwinięte kończyny przednie, dzięki którym potrafiła ciągnąć swe ciało po podłożu podczas, gdy kończyny tylne właściwie nie pracowały.
Warto również zwrócić uwagę, iż dorosła ichtiostega posiadała już płuca, a nie skrzela. Lądowa eskapada tego zwierzęcia to zdecydowanie jeden z najbardziej przełomowych momentów w historii życia na Ziemi. Aż trudno uwierzyć, że główną rolę w tym spektaklu gra hybryda kumaka i płotki.
Płaz bumerang
Jeśli bumerang kojarzy się Wam jedynie z bronią stosowaną przez Aborygenów, która zawsze wracała do rąk rzucającego, to nie należy się temu dziwić. Niektórym z Was może przypomnieć się popularny na YouTube skecz z Erikiem Hartmanem (jeśli ktoś nie zna, to odsyłam tam wszystkich amatorów czarnego humoru). Paleontologom jednak zapewne bumerang kojarzy się z milutkim mieszkańcem permskich sadzawek – Diplocaulusem.
Diplocaulus był dumnym przedstawicielem lepospondyli, czyli jednej z grup płazów. Żył w permie (około 350-255 mln lat temu) i jego skamieniałości odnajdywano na terenie dzisiejszego Maroka. To co niezwykłego jest w tym niewielkim, bo dorastającym raptem do 1 metra płazie? Przedziwny kształt jego głowy przypominający bumerang.
Na pierwszy rzut oka zwierzę wygląda, jakby zaprojektowała jej jakaś wyższa inteligencja. Aparycją przypomina zaawansowaną pod względem technicznym łódź podwodną, podobną do tej, którą ukazano w pierwszym epizodzie Gwiezdnych Wojen. Pewne jest, że matka natura nie przewiduje takich wynalazków bez przyczyny.
Naukowcy wciąż spierają się co do zastosowania tej dziwacznej struktury. Najprostszą i również z reguły się sprawdzającą hipotezą stanowi przeznaczenie godowe. Posiadacz bardziej bumerangowego łba mógł być bardziej atrakcyjny dla samic. Inny pogląd głosi, że posiadacza takiej głowy trudniej byłoby pożreć drapieżnikom (większym płazom i rybom połykającym ofiary w całości). Funkcjonuje również pomysł, iż zwierzę unosiło się na powierzchni, a dziwnie ukształtowana głowa służyła jako ster. Płaz przypominałby wówczas łódź. Sam skłaniam się ku pierwszemu rozwiązaniu. To musiały być panienki.
Ostatnimi czasy pojawiły się spekulacje, że diplocaulus wcale nie wymarł. Jeden mężczyzna upublicznił w internecie fotografię zwierzęcia podobnego do diplocaulusa w wiadrze. Zdjęcie szybko zidentyfikowano jako nieprawdziwe. Płaz był jedynie modelem. Kryptozoologia poniosła kolejną porażkę.
Diabelska żaba
Przenosimy się do późnej kredy. Świat za chwilę ma zostać zrównany z ziemią przez uderzenie meteorytu. Ziemią rządzą oczywiście dinozaury. Prehistoryczne gady osiągały oczywiście pokaźne rozmiary, ale gdy były jeszcze malutkie, to czaił się na nich przerażający wróg – Beelzebufo a.k.a. żaba-diabeł.
Nasz bohater żył 67 mln lat temu i prowadził głównie lądowy tryb życia. Jego skamieniałości odnajdywano na terenie dzisiejszego Madagaskaru i należy cieszyć się, że nie dożył dnia dzisiejszego, bo z pewnością spędzałby wolny czas na konsumpcji małych lemurów. Był największym płazem bezogonowym i mógł osiągać nawet do 40 cm długości. Miał ostre zęby i bardzo szybko i silnie zaciskał szczęki, co ostatecznie przesądza o diecie składającej się z niewielkich kręgowców. Na jego nieszczęście przytrafiła się globalna katastrofa.
Ostatni z wielkich
Kres dominacji wielkich płazów przypadł na epokę triasu. Konkurencja ze strony zajmujących tę samą niszę ekologiczną krokodyli okazała się wówczas zbyt duża. Wielkie płazy jak np. temnospondyle praktycznie przestały istnieć. Udało im się przeżyć wyłącznie na jednym z kontynentów. Mowa oczywiście o zawsze odróżniającej się od reszty Australii.
Wspominanie jednak o niej w kontekście kontynentu jest nieco nieprawidłowe, bo zwyczajnie nim wówczas nie była. Ziemie, które dziś zamieszkują kangury niegdyś były częścią superkontynentu Gondwany i znajdowały się niedaleko bieguna południowego. Był to teren nieprzyjazny dla ówcześnie żyjących organizmów, które preferowały klimat ciepły. Jednymi z tych zwierząt były krokodyle. Dlatego też właśnie tam utrzymała się populacja wielkich płazów, których najbardziej imponującym przedstawicielem okazał się kulazuch.
Kulazuch żył w środkowej kredzie, około 110-106 mln lat temu. Dorastał do 5 m długości i ważyć mógł nawet pół tony. Zachowywał się i polował jak dzisiejszy krokodyl. Czekał przyczajony w płytkiej wodzie aż niczego nieświadome zwierzę, podejdzie do wodopoju i wciągał ją w odmęty. Jego ofiarą padały głównie średniej wielkości dinozaury. Jak taki zmiennocieplny organizm mógł przeżyć w tak niskich temperaturach?
Żaden z obecnie żyjących płazów nie mógłby przetrwać na biegunie południowym. Paleontolodzy podejrzewają, że ten drapieżnik miał zdolność hibernacji, dzięki której mógł przeczekać najzimniejsze okresy. Niestety, klimat zaczął się ocieplać i przybycie krokodyli położyło kres ostatniemu bastionowi dużych płazów na Ziemi.
Tyranozaur wśród płazów
Omówiłem już lądowego protoplastę, zwierzę przypominające broń, żabę z piekła i mistrza surwiwalu. Żadne z tych zwierząt nie jest jednak szczytowym drapieżnikiem swoich czasów. W gromadzie płazów udało mi się jednak odszukać potwora, który z powodzeniem był tyranozaurem (ewentualnie szczupakiem) swoich czasów. Przed Państwem prawdziwy tytan – prionozuch.
Prionozuch zamieszkiwał Brazylię w środkowym permie, a więc między 299 a 272 mln lat temu. Był z powodzeniem jednym z największych drapieżników swych czasów. Rozmiarami górował nad innymi płazami i zapewne nie miał żadnych wrogów. Osiągał nawet 9 m długości i mógł ważyć 2 t (sporo jak na kogoś żabopodobnego).
Z wyglądu przypominał dzisiejsze gawiale, miał wąski pysk wyposażony w rzędy ostrych zębów. Służyły one do chwytania ryb i innych płazów. Istnieją hipotezy, które mówią, że mógł polować jak dzisiejszy krokodyl nilowy i zaczajać się na ofiary przy brzegu jednak nie są one potwierdzone przez żadne naukowe źródła. Biorąc pod uwagę imponującą i bardzo ciekawą faunę permu pozostaje mieć niedosyt, że t-rex tej epoki stronił od wychodzenia na ląd. Mógłby tam namieszać jeszcze bardziej.
Mam nadzieję, że wspomniana piątka zwierząt ostatecznie zmieniła Wasze postrzeganie płazów. Co prawda dzisiejsze traszki, salamandry, ropuchy i żaby nie budzą szczególnej ekscytacji, ale warto pamiętać, że niegdyś przeżywały swój absolutny rozkwit. Osiągały niesamowite rozmiary, przybierały przeróżne kształty i praktykowały rozmaite zachowania. Zalecam pamiętać o dziewięciometrowym prionozuchu, gdy spogląda się z pogardą na żabę.
Stay tuned!
Podobne artykuły
Platybelodon – najprzystojniejszy wśród słoni Następny artykuł:
Entelodont – taka „świnia” z przeszłości
Warto by było jeszcze dodać do opracowania chyba największego płaza w historii Ziemi. To Mastodonzaur (Mastodonsaurus). Żył w środkowym triasie, 235–230 mln lat temu, na terenie obecnej Europy. Osiagał długość od 4 do 6 metrów. Miał ogromną czaszkę o długości 125 cm.
Nie wiem dlaczego nazywasz go największym – miał przecież tylko 6 m długości ?
A prionozuch aż 9 !
Zawsze zastanawiam się co ludzie chcą zyskać tworząc jakieś fejkowe zdjęcia niby istniejących zwierząt. Przodują w tym zwłaszcza krypto-zoologowie, wypomniani np. w artykule. Sławę, pieniądze? Raczej zawsze zyskują kompromitację i opinię kłamców.