Ptaki nigdy nie osiągnęły poziomu krwiożerczości ich mezozoicznych krewnych. To stwierdzenie nie ma w sobie wiele z prawdy
Ptaki. Potomkowie mezozoicznych gadów – dinozaurów zwanych teropodami. Są obecne w każdych szerokościach geograficznych. Albatrosy potrafią pokonywać olbrzymie odległości w powietrzu. Pingwiny poruszają się z gracją w wodzie. Skrzydlate stworzenia przybierają różne kształty i rozmiary. Od sześciocentymetrowych kolibrów do ważących ponad 150 kg strusiów.
Można pomyśleć, że ptaki, choć bez wątpienia wspaniałe są jedynie niepozornymi potomkami dinozaurów, które rządziły jurajskimi i kredowymi lądami. Na pierwszy rzut oka da się zgodzić z tą tezą. Problem w tym, iż pomiędzy wyginięciem dinozaurów a ekspansją człowieka było jeszcze kilka lat. Całkiem sporo. Wielkie gady zniknęły z powierzchni naszej planety 66-67 mln lat temu. Człowiek zaś pojawił się 260-350 tys. lat temu. W przedziale czasowym dzielącym te dwa tragiczne w skutkach wydarzenia swoje 5 minut miały ptaki. Zapraszam na wycieczkę po świecie tzw. ptaków terroru.
Latynoamerykański terror fororaków
Ptaki terroru to nazwa jedynie potoczna. Naukowe nazewnictwo jest o wiele mniej łaskawe dla czytelników. Rodzina zwierząt, którą dziś się zajmę funkcjonuje pod nazwą Phorusrhacidae, ładniej fororaków. Mówimy o grupie drapieżnych ptaków, które aktywnie polowały lub żywiły się padliną. Myśliwych, którzy przez długi czas znajdowali się na szczycie południowoamerykańskiego łańcucha pokarmowego. Wyobraźmy sobie strusia z ogromną orlą głową. Tak właśnie wyglądali omawiani zabójcy. Przydomek „ptaki terroru” nie mógł wziąć się znikąd.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że fororaki nie pojawiły się po zniknięciu dinozaurów. Przez pewien czas żyły równolegle z nimi. Wśród paleontologów popularna (choć znajdująca przeciwników) jest hipoteza, że drapieżniki pojawiły się w późnej kredzie, przetrwały najsławniejsze wymieranie w dziejach Ziemi, a następnie zaczęły terroryzować ssaki próbujące ugruntować swoją pozycję jako dominującej grupy zwierząt. Jak wiemy finał tej historii to zwycięstwo naszych przodków i klęska opierzonych wrogów. Fororaki wymarły we wczesnym plejstocenie. To stwierdzenie jednak też jest sporne. Skamieniałości z Urugwaju są datowane na między 18 a 96 tys. lat (wiarygodność owych pomiarów jest kwestionowana).
Przejdźmy do szczegółowego przedstawienia trzech najstraszliwszych prehistorycznych ptaków: fororaka, kelenkena oraz titanisa.
Fororak – morderca i sprinter w jednym
Na pierwszy ogień rzucam ptaka o nazwie dość niewysublimowanej. Otóż mowa o przedstawicielu rodziny fororaków zwanym fororakiem. Zapewne to ten gatunek stał się przyczyną wyodrębnienia całej rodziny. Zamieszkiwał on tereny dzisiejszej Patagonii w miocenie (około 20-14 mln lat temu). Potrafił być wysoki na 2,5 m oraz ważyć nawet do 130 kg. Jak inne ptaki terroru znajdował się na szczycie łańcucha pokarmowego. Do zabijania swych ofiar był świetnie przystosowany. Posiadał duży dziób zakończony haczykiem, co typowe jest dla ptaków mięsożernych (długość jego czaszki wynosiła 60 cm). Była to bez wątpienia najgroźniejsza broń ptaka.
Przypuszcza się, iż zabijanie przy użyciu tego śmiercionośnego narzędzia mogło przebiegać na dwa sposoby. Wydaje się, iż fororak mógł chwytać ofiarę w dziób i wielokrotnie uderzać nią z całej siły o ziemię. W ten sposób polują współczesne kariamy, ptaki uważane za najbliższych krewnych opisywanych zwierząt. Według drugiej teorii fororak mógł uśmiercać poprzez precyzyjne uderzenie ostrym dziobem w najbardziej wrażliwe miejsca na ciele potencjalnej zdobyczy.
Obydwie metody zakładają, że najpierw ptak musiał zwierzę złapać. Z tym również nie było problemu. Długie i umięśnione nogi sprawiały, że na otwartej przestrzeni fororak mógł z łatwością dogonić i złapać zdobycz (choć preferował atak z zaskoczenia). Wielkie pazury ułatwiały rozrywanie ciała ofiary i były swoistymi sztućcami naszego bohatera. Uważa się, że ofiarą tego ptaka padały raczej mniejsze ssaki, nie był on zdolny do powalenia większej zwierzyny. Mógł także żywić się padliną.
Kelenken – gigant wśród ptaków terroru
W roku 1999 argentyński student Guillermo Aguirrezabala natrafił na skamieniałe szczątki największego ptaka terroru, jakiego kiedykolwiek odkryto. Mowa przerażającym zwierzęciu zwanym Kelenken. Nazwa pochodzi od demona pojawiającego się w mitologii ludu Tehuelcze zamieszkującego Patagonię. Odkrycie było dość przełomowe. Okazało się, że czaszka ptaka ma 71 cm długości.
Kelenken miał zatem największą głowę spośród wszelkich znanych ptaków. Oficjalnie uważa się go również za największego przedstawiciela fororaków (mógł osiągnąć wysokość nawet 3 m). Tak wielkie rozmiary dzioba oraz mięśni szczęki mogły oznaczać, iż zwierzę miało ogromną siłę ugryzienia. Można wysnuć wniosek, iż ten ptak terroru preferował nieco większą zdobycz aniżeli fororak. Nie ulega jednak wątpliwości, iż polował i uśmiercał ofiarę w sposób identyczny. Współegzystował on ze swoim mniejszym krewnym (kelenken żył 15 mln lat temu), a zatem przypuszczać można, iż nie konkurował z nim o dokładnie to samo pożywienie.
Titanis, czyli podróżujący terrorysta, połączenie Ameryk i koniec rządów ptaków terroru
Około 2,7 mln lat temu swoje apogeum miało przełomowe wydarzenie dla historii ewolucji. Nastąpiło połączenie obu Ameryk poprzez utworzenie się Ameryki Środkowej. Owo zdarzenie było bardzo istotne z różnych względów. Połączenie kontynentów nie tylko przyczyniło się do zmiany dróg prądów morskich i w konsekwencji zmian klimatycznych, ale spowodowało również wymianę gatunkową między kontynentami.
Ameryka Południowa była odizolowana od reszty kontynentów przez dość długi czas. Fauna ją zamieszkująca była endemiczna. Leniwce, pancerniki, kapibary, toxodony, wiele gatunków torbaczy, a także omawiane ptaki terroru mogły swobodnie przenieść się do Ameryki Północnej. Z kolei do Ameryki Południowej zawitały gatunki północnoamerykańskie takie jak: tapiry, mastodonty, konie, niedźwiedzie, kotowate czy psowate.
Latynoamerykańskim przybyszem, na którym zamierzam się skoncentrować był titanis, przedstawiciel rodziny fororaków. Ten ptak terroru wyglądem bardzo przypominał dwa omówione wyżej gatunki. Podobnie jak pierwszy z nich dorastał do 2,5 m wysokości. Udało mu się jednak zadomowić na północnoamerykańskim kontynencie pomimo konkurencji ze strony psów, kotów oraz niedźwiedzi. Nasz bohater żył tam 2-5 mln lat temu.
Wielka amerykańska wymiana biotyczna była niestety dla fororaków tragiczna w skutkach. Zarówno titanis, jak i pozostałe południowoamerykańskie fororaki musiały ustąpić miejsca tygrysom szablastozębnym, wilkom straszliwym czy niedźwiedziom krótkopyskim. Połączenie kontynentów przyczyniło się znacząco do zmiany kierunku prądów morskich. Zmiana klimatu zredukowała liczbę lasów, zmieniając je w sawanny. Wysokie ptaki terroru utraciły element zaskoczenia, który pozwalał im zdobywać pożywienie. Około 2 mln lat temu zniknęły zatem ostatnie dinozauropodobne stworzenia na Ziemi. Świat ptaków nigdy już nie wykreował tak imponujących drapieżników. Tę niszę zajęliśmy w całości my – ssaki.
Ciekawostka: czy ptaki nas jadły?
W 2018 roku odkryto nietypowe kości. Znalezisko miało miejsce w Polsce. Chodzi o dwie kości palców neandertalskiego dziecka datowane na 115 tys. lat. Co było w nich tak niezwykłego? Były porowate i dopiero po pewnym czasie uzmysłowiono sobie, iż musiały one przejść przez żołądek innego stworzenia. Ślady na nich się znajdujące sugerują, że owe kości były niegdyś zawartością układu pokarmowego wielkiego prehistorycznego ptaka (nie mógł być to ptak terroru). Nie jesteśmy oczywiście pewni, jaki gatunek połknął to dziecko. Nie wiemy również, czy zostało upolowane, czy ptak posilił się padliną. Jedno jest jednak pewne, ludzina znajdowała się w menu prehistorycznych ptaków.
Stay tuned!
Podobne artykuły
Entelodont – taka „świnia” z przeszłości Następny artykuł:
Szringazaur – sympatyczny diabeł z triasu
Fili, może opiszesz też jeszcze większe ptaki – np. Dromornis stirtoni?
Cześć jak zwykle świetny artykuł proszę o więcej np.wielki ptak europejski podobno istniał