Kreda 80 mln. lat temu, Morze Środkowego Zachodu w Ameryce Północnej. Pośród otwartej toni morskiej przepływa ławica niemal dwumetrowych ryb z gatunku Gillicus arcuatus. Dziś tak duże ryby ławicowe nie miałyby zbyt wielu wrogów. Ale w tamtym prehistorycznym akwenie, uważanym za prawdopodobnie najniebezpieczniejszy w dziejach ziemi, musiały być zapewne łakomym kąskiem. Nagle pod ławicą pojawia się cień. Dzięki ciemnemu ubarwieniu z góry jest on prawie niewidoczny. Zaraz za nim pojawiają się kolejne. Po chwili zaczynają one błyskawicznie przyspieszać w stronę ławicy. Teraz można przyjrzeć się lepiej temu drapieżnikowi: łeb przypominający buldoga, długie ostre zęby, oraz ciało zbliżone pokrojem do dzisiejszego tarpona. Tak właśnie wyglądał xiphactinus, jedna z największych drapieżnych, kostnoszkieletowych ryb okresu kredy.
Jeden z drapieżników chwyta ofiarę, i pochłania ją w całości. Tak duża żarłoczność okazała się jednak brzemienna w skutkach…
Odkrycie
Znaleziono bowiem niezwykłą skamieniałość, będącą z resztą najsłynniejszą dla tego gatunku. Przedstawia ona czterometrowego xiphactinusa, z doskonale zachowanym szkieletem gillicusa w jego wnętrzu. Dokładniejsze oględziny skamielin dały jasno do zrozumienia, że drapieżnik padł wkrótce po swoim posiłku…
Co mogło się do tego przyczynić? Najprawdopodobniej połknięta ofiara była jeszcze wciąż żywa, i szamocząc się w żołądku drapieżnika doprowadziła do uszkodzenia organów wewnętrznych które okazały się śmiertelne. Oba szkielety zostały odkryte przez George’a F Sternberga, i można je dziś podziwiać w Muzeum Historii Naturalnej Sternberga w Hays, stanie Kansas.
Pierwsze odkrycia tej ryby pochodzą z roku 1822. Na skamieliny natknął się paleontolog Gideon Mantell. Odkopano wówczas fragment żuchwy, a gatunek oznaczono jako BMNH (OR)4066. Okaz ten został opisany przez swojego odkrywce jako portheus molossus. Początkowo zaklasyfikowano go jako niezidentyfikowanego gada. Wątpliwości zostały rozwiane w 1872 roku, kiedy to w Kansas odnaleziony przez E.D. Cope’a kompletny szkielet należał do nowego gatunku ryby kostnoszkieletowej. Paleontolog prof. Joseph M Leidy. opisał go w 1870 roku jako xiphactinus audax,
Kolejne skamieniałości należące do tego gatunku odnajdywano później w wielu innych krajach świata min. Kanadzie, Australii i Wenezueli.
Systematyka
Królestwo: zwierzęta
Typ: strunowce
Podtyp: kręgowce
Gromada: promieniopłetwe
Nadrząd: kostnojęzykopodobne
Rząd: Ichthyodectiformes
Rodzina: Ichthyodectidae
Rodzaj: Xiphactinus
Gatunek: Xiphactinus audax
Ewolucja
Drapieżnik ten wywodzi się z rodziny ryb Ichthyodectidae. Pojawiły się one w późnej kredzie. Wszystkie gatunki do niej wliczane były drapieżnikami, różniącymi się głównie rozmiarami ciała. Największy z nich, opisywany xiphactinus audax był, jak wskazują znaleziska rozpowszechniony prawdopodobnie w większości ówczesnych akwenów morskich. Występował w nich między 82- 65 mln. lat temu.
Budowa ciała
Xiphactinus charakteryzował się ciekawie wyglądającą głową. Była ona stosunkowo krótka i szeroka. Na górze była zakończona głęboką kufą (tzw. czołem) bardziej zaznaczonym niż u buldoga. Oczodoły były rozmieszczone tuż poniżej. Rozstawione stosunkowo blisko siebie zapewniały świetne widzenie stereoskopowe. Głęboko osadzone szczęki wypełniały długie i ostre zęby o cylindrycznym kształcie i gładkiej powierzchni- idealne więc do chwytania i przebijania ofiar. Dzięki przepastnej gardzieli mógł on pochłaniać ofiary osiągające niemal połowę swojej wielkości.
Ciało swoim pokrojem przypominało współczesnego tarpona. Było silnie umięśnione, z długimi oraz wąskimi płetwami i mocnym ogonem. Tego typu budowa sprawiała że xiphactinus był znakomitym pływakiem, mogącym rozwijać duże prędkości na krótszych dystansach.
Bardzo prawdopodobne, że ryba ta miała ubarwienie typowe dla większości wodnych drapieżników, czyli ciemniejsze na grzbiecie oraz jaśniejszym na podbrzuszu. Takie ubarwienie sprawia że drapieżnik maskuje się z ciemniejszym dnem przez co jest niewidoczny od góry, a dzięki jaśniejszemu spodowi ciała ciężej go dostrzec od dołu.
Xiphactinus był jedną z największych kostnoszkieletowych ryb drapieżnych okresu kredy, największe znalezione osobniki osiągały 6 metrów długości.
Środowisko życia
Rejony USA w których znajdywano skamieniałości xiphactinusa tworzyły w późnej kredzie akwen znany dziś jako Morze Środkowego Zachodu. To epikontynentalne morze dzieliło Amerykę Północną na dwie części- Laramidię na zachodzie i Appalachię na wschodzie.
W tych płytkich (maksymalna głębokość ok. 760m) i ciepłych wodach bujnie rozkwitało życie. Typowo dla kredowych mórz żyły tam amonity i belemnity. Ponadto występowały tam ogromne niemal 2- metrowe małże z rodzaju Inoceramus. Pospolite były ryby kostnoszkieletowe takie jak pachyrhizodus czy enchodus. Brzegi zamieszkiwały kolonie pterozaurów. Pojawiły się także wczesne ptaki morskie jak hesperonis.
To co jednak charakteryzowało ten akwen to duża liczba drapieżników. Wartymi uwagi są tu min. największy w dziejach żółw- archelon, plezjozar długoszyjny – elasmosaurus, jeden z ostatnich pliozaurów- megacephalosaurus, ponad siedmiometrowy rekin cretoxyrhina, i stojący na szczycie łańcucha pokarmowego – krwiożerczy mozazaur tylosaurus.
Konkurencja była więc duża i xiphactinus nie mógł się czuć bezpiecznie, zwłaszcza wobec dwóch ostatnich przeciwników. Istnieją ponadto kopalne dowody że czasami padał ich ofiarą. Jednakże w nieznającym litości i brutalnym podwodnym świecie także najpotężniejsi w niektórych przypadkach kończyli jako zdobycz.
technika łowiecka, specjalizacja pokarmowa
Zdarzało się bowiem ze xiphactinus „rewanżował” się swoim konkurentom. W 2010 roku w Kanadzie odkopano bowiem mierzący 6 metrów długości szkielet xiphactinusa, z płetwą młodego mozazaura w szczękach. Aby więc zaspokoić swój wilczy apetyt, drapieżnik ten polował w zasadzie na wszystko co był w stanie schwytać oraz pożreć. A więc od ryb, które były zapewne jego głównym łupem, po młode gady morskie.
Atakował z zaskoczenia, podpływając od dołu po czym gwałtownie przyspieszał szybkimi ruchami ogona i ostrymi zębami łapał ofiarę, by następnie ją połknąć w całości. Być może polował także w stadach, gdy celem ataku była ławica mniejszych ryb. Dzięki takiej strategii chwytał je gdy zbijały się ciasne kręgi i miały odciętą drogę ucieczki.
Wymarcie
Xiphactinus wyginął wraz z końcem kredy 65 mln. lat temu. Jeszcze zanim uderzył meteoryt, do głosu doszedł inny niszczycielski kataklizm- regresja płytkich mórz szelfu kontynentalnego, mająca miejsce w mastrychcie.
Trudno jest wywnioskować co było jej przyczyną. Uważa się że mogły ją spowodować zapadające się łańcuchy podwodnych grzbietów spowodowane ustaniem procesów górotwórczych. Poziom wód spadł wówczas to poziomu najniższego w całej erze mezozoicznej. Znikło wtedy Morze Środkowego Zachodu, a klimat uległ zmianie. Zagładzie uległy wtedy najbardziej różnorodne ekosystemy morskie.
Ostateczny koniec przyszedł wraz z upadkiem planetoidy w rejonie Półwyspu Jukatan. Po uderzeniu do atmosfery dostały się miliony ton pyłów które całkowicie odcięły dopływ promieni słonecznych do ziemi. W morzach załamaniu uległ cały łańcuch pokarmowy, skazując na wymarcie wszystkie wysokie jego ogniwa.
Bibliografia
- https://www.thoughtco.com/history-of-xiphactinus
- http://oceansofkansas.com
- http://www.georgiasfossils.com
Podobne artykuły
Ludojady #1. Tygrysy z Chowgarh Następny artykuł:
Ludojady #2. Rekiny, katastrofa okrętu USS Indianapolis
Achyt, jak zwykle super :)! Fajny jest ten cykl o prehistorycznych monstrach.
Prawie jak Dunkleosteus 🙂
Ale uzmysłowiłem sobie, że jednak Dunkleosteus był trochę większy i takiego Xiphactinusa to by zjadł sobie na śniadanie, gdyby razem żyły w tym samym czasie.
Prawda, dunkleosteus był wyraźnie większy i cięższy ale także znacznie bardziej powolny. Należał w końcu do ryb pancernych, które były dość prymitywne.
Bardzo interesujący artykuł.