Jestem pod wrażeniem kocich zmysłów i zdolności, które czasami są od nich "dwa razy większe".
Pamiętam to jak dziś. Dzień jak co dzień, mama myła okna, ciekawski kot, chcąc wyjść na parapet i zobaczyć co zmieniło się na dworze od wczoraj, wyszedł ale już z niego nie wrócił. Źle stanął, pośliznął się, nie jestem w stanie tego powiedzieć, bo nie było mnie przy tym, mama tylko na chwile odwróciła wzrok a kota już nie było. Zleciał z pierwszego piętra, na swoje śliczne cztery łapki. Gdy mama szybko zeszła na dół, kot przestraszony tułał się do domu, chwila szoku a po tym było tak jakby nic mu się nie stało. Pozostało mu jeszcze 6 niewykorzystanych żyć, więc mam nadzieje, ze żyć będzie wiecznie.
Ich zmysły wzbudzają we mnie osłupienie. Świetnie wypracowany zmysł węchu. Nawet leżący pod kołdra w innym pokoju, potrafi wyczuć krojenie surowego mięsa. Jest to niesamowite, bo tego prawie nie czuć a zwierze na tak duża skale umiejętnie dąży do celu.
Gdy zrelaksowana siadam przy ulubionym serialu z jogurtem w ręce, zwracam uwagę na siedzącego w oknie na końcu pokoju zwierzaka. Coś czuje, nosek chodzi mu tak, ze nie wyrabia normy, a głowa unosi się tak wysoko, ze miewam obawy iż kiedyś ja sobie skręci. Nie zdążę się odwrócić, a już siedzi obok mnie szturchajac mnie łapa i upominając się o swoje. Jak na razie to jest moje. Zawsze zostawiam mu coś na dnie, by później pięknie wypolerował pojemnik. Są to jej dwa ulubione "ludzkie" dania, dla których jest w stanie tak bardzo wytężyć swoje czujki.
Za talent można również uznać biegi po domu z prędkością światła i skoki o 10 razy większe od niego. Po takiej dawcę sportu jest wykończony ale i zadowolony, ze po raz kolejny był w centrum zainteresowania.
Niezwykłe talenty łowieckie mają we krwi. Naprawdę jestem pod wrażeniem kocich umiejętności, ale łapanie mysz, nie należy do moich ulubionych. Z racji tego, że akurat mój kot przebywa ciągle w domu, nie ma tego "komfortu" zapolowania na to małe bezbronne zwierzątko. Jak myślicie jakie było moje zdziwienie, kiedy przebywając z nim na podwórzu, nagle uciekł do domu nie wiadomo dlaczego. Wleciał do domu, a co się później okazało... z myszą w pysku. Kot goniący za myszą po całym domu, tata goniący za kotem i myszą, ja stojąca na stole i mama śmiejąca się w kuchni. Na całe szczęście myszą została złapana i wypuszczona na dwór, a na nieszczęście mój kot chodził smutny przez cały wieczór.. bo przecież jak mogliśmy zabrać jego nową zabawkę..
Pająków akurat tak jaki mysz, boję się niesamowicie. O ile myszy przyprowadza do domu, o tyle pająki stara się odstraszać.
Nie tak dawno, w nocy, śpiąc sobie w najlepsze, nagle usłyszałam szybki skok kota z łózka. Przestraszyłam się, spaliśmy sobie spokojnie, a on nagle taki wybryk. Nadsłuchiwałam przez chwilę co może robić, ale panowała podejrzana cisza. Zapaliłam lampkę i co się okazało? Kot stal nad małym pajączkiem szturchając go i pewnie nakazując w myślach, by wyszedł z pokoju. Intruz został usunięty z terenu, a ja i mój wybawiciel spokojnie kończyliśmy nasz sny.
Już nawet nie muszę szukać mężczyzny, który obroni mnie przed pająkami - mam swoją tropicielkę
