Nie wiem czy mogę się dołączyć do tematu, bo ja miałem persa, a nie dachowca.
Był to niebieski pers o pomarańczowych oczach (wspaniałe połączenie). Nigdy nie był puszczany luzem na ogród (podobno nie zapamiętują drogi i zdarza się im nie wracać). Po prostu miał długi sznur przywiązany do kołka i w ciągu dnia mógł swobodnie sobie chodzić po danym okręgu. Niestety zrobiła mu się duża kulka z kłaczków w żołądku i weterynarz nie był w stanie mu już pomóc

. Teraz mam niedaleko siebie ruchliwą drogę i nie mogę sobie pozwolić na dachowca, ale mam owczarka niemieckiego
